niedziela, 27 stycznia 2013

Hieroglyphs and bavarian jacket


Fot. Bartek Jarosz

Legginsy/leggings - Black Milk Clothing
Torba/bag - Wittchen
Sweter/sweater - Quiosque
Żakiet/jacket - Ralph Creation/vintage
Chusta/shawl - no name
Buty/shoes - no name
Rękawiczki/gloves - vintage
Guziki zwierzaki/animal buttons -  African Inspiration/www.buttonfashion.nl

Legginsy ostatnio biją rekordy popularności, im bardziej szalony wzór, tym lepiej - mi wpadły w oko te od Black Milk Clothing z nadrukowanymi hieroglifami. Jasny, ceglasty odcień wydał mi się idealny do noszenia na co dzień. Tym razem bazą stylizacji są brązy, które mają korespondować z odcieniem legginsów. Dlatego też wybrałam rudawe, sznurowane buty na koturnie, w których wygodnie chodzi się po śniegu, bieganie również nie stwarzało mi problemu, więc muszę przyznać, że bez żalu zrezygnowałam z niebotycznych obcasów. Dla odmiany torebka ma kolor miedzi, więc delikatnie połyskuje. Wszystko kręci się wokół brązów. Jasnobeżowy sweterek z moheru jest przyjemny w dotyku i cieplutki, jednak jego wykładany golf najlepiej wygląda w zestawieniu z ciemnobrązową marynarką w stylu bawarskim - jest wspaniała nie tylko dlatego, że jest elementem stroju ludowego, gdy mam ją na sobie z daleka słyszę jodłowanie niosące się echem wśród szczytów Alp. Nie ma to żadnego związku z kulturą egipską, ale wizualnie to wszystko świetnie się zgrywa - różne kultury, jeden look. Poza tym guziki marynarki w kolorze srebrnym są niezwykłe - przedstawiają lwa opierającego się o niemiecki herb. Ciekawym dodatkiem jest tutaj łańcuszek, który pośrodku żakietu łączy dwa guziki. Na głowie mam afrykańską chustę w kolorach ziemi, przywołującą na myśl sawanny. Zawiązałam ją z boku na kokardę w celu uzyskania bardziej spektakularnego efektu. Rękawiczki w kolorze écru postanowiłam nieco odświeżyć, wydały mi się nudne, a że klimat stylizacji odwołuje się do Czarnego Kontynentu, więc kupiłam 6 guzików z serii "African Inspiration": zebra, słoń, żyrafa, nosorożec i dwie maski, zabawnie wpisują się w całość. Finalnie bawarski żakiet został celowo przestylizowany, bo najważniejszy był w nim brązowy kolor. Jak widać to co jest krańcowe, może paradoksalnie okazać się bardzo bliskie.

sobota, 19 stycznia 2013

Lady in red poncho





















Fot. Bartek Jarosz 

Ponczo/poncho - Clockhouse
Kapelusz/hat - Catarzi Exclusive to Asos
Kolczyki/earrings - Glitter
Spodnie/trousers -  vintage
Buty/shoes - Goodin
Rękawiczki/gloves x2 -  vintage/Allegro
Kurtka/jacket - Be Cool


Za oknami wciąż zima, co mnie osobiście nie nastraja zbyt optymistycznie, jednak jest na to sposób - kolor czerwony - od stóp do głów, który potrafi rozgrzać! W ogóle czerwony to kolor bardzo energetyczny, który powinien panować zimą - w przeciwieństwie do depresyjnej czerni. Oczywiście moja propozycja nie tylko rozgrzewa kolorem - jest to patent na to, jak oszukać mroźne dni i przy okazji wyglądać modnie, a niekoniecznie stricte sportowo. W mojej stylizacji sportowa jest jedynie kurtka oraz buty, jednak w towarzystwie kapelusza, garniturowych spodni na kant oraz poncza, nabierają innego znaczenia. Jeśli masz sportową kurtkę, która nie wydaje Ci się zbyt trendy, ale jest po prostu ciepła, zakryj ją długim ponczo i po kłopocie. Będzie idealnie, jeśli kolory tych dwóch warstw zlewają się, wtedy nie ma poczucia, że coś ukrywamy i faktycznie kurtki praktycznie nie widać. Poza tym ponczo, które wybrałam ma kaptur, więc również chroni przed zimnem i to podwójnie, bo założyłam do tego piękny kapelusz z dużym rondem. Takie zestawienie jest ciepłe i nie ma w nim nudy - czapa z pomponem może schować się ;) Ponczo kojarzy mi się ze stylem Indian peruwiańskich, dlatego czerwień przełamują jedynie szare kolczyki pióra, odwołując się do określonej konwencji. Poza tym całkiem istotne są tu buty, które nie tylko współgrają kolorystycznie z całością, ale również są wygodne. Koturna jest dobrą alternatywą dla obcasów, których już nie musimy wbijać asekuracyjnie w śnieg w obawie przed poślizgnięciem się, szpilki to nie raki niezbędne w górach
 ;) Jest zima, a więc nie mogłam zapomnieć o rękawiczkach - tym razem wybrałam zgrany duet - parę koronkowych retro nałożyłam pod mitenki, co dało nieoczekiwany efekt - jest po prostu niesztampowo i niebanalnie.