czwartek, 23 maja 2013

Boho likes ethno

Fot. Ewelina Osmólska

Tym razem w mojej stylizacji ewidentnie widać, że nie mogłam zdecydować się na – 'być albo nie być Pocahontas'. Dlaczego? Bo również chciałam 'być albo nie być dziewczyną ze starożytnej doliny Nilu'. Niby zagmatwane, ale z drugiej strony łączenie stylów to świetny pomysł na odświeżenie naszego wizerunku, czasem warto zaskoczyć nie tylko ludzi na ulicy, ale i samą siebie. W każdej z nas drzemie kreatywność, tak więc zachęcam do eksperymentowania. Mój look bazuje na sweterku połyskującym złotą nitką, który solidnie ozdobiono zielonymi frędzlami – trudno tu nie dostrzec indiańskich inspiracji. Idąc za ciosem dodałam długie kolczyki z szarych piór, które już totalnie kojarzą mi się z Pocahontas. Jednak na tym koniec, bo tak naprawdę nie chodziło mi o upodobnienie się do Indianki, stąd też pojawiły się legginsy w egipskie hieroglify. Kolor legginsów wpisuje się w całość, poza tym boho uwielbia wzory – w tym przypadku ma to znaczenie. Torebka połyskuje w słońcu i nie kontrastuje z legginsami. Pozostałe elementy są zielone – bluzka, buty i bransoleta z jaspisu przypominają, że frędzle przy swetrze również są zielone, więc gra kolorów jest tu wciąż obecna. Ta stylizacja to patent na łączenie tego, co tylko pozornie jest krańcowe, zabawne że w tym zestawieniu rdzenna Ameryka i odległy dla niej Egipt, wcale nie wyglądają obco. 

 
Legginsy – Black Milk Clothing
Sweterek – Asos
Buty – Bertie
Kolczyki – Glitter
Torebka - Wittchen
Bransoleta – rękodzieło z jaspisu
Bluzka - Vila



piątek, 17 maja 2013

Follow my Tracks

Fot. Marcin Małyszko

Koszulka T-shirt -  no name
Buty/shoes - Asos 
Opaska z woalką/headband - H&M 
Kolczyki/earrings - Dublon
Halka/long underskirt - vintage
Kopertówka/clutch - vintage
Rękawiczki/gloves - vintage
Rajstopy/tights - Gatta
Perły/pearls - no name
Broszka/broche - no name


Ta stylizacja to w zasadzie taki przykład - jak z niczego zrobić coś niepowtarzalnego... I jest to zdecydowanie propozycja dla indywidualistek, które nie podążają ślepo za trendami i nie sugerują się sklepowymi wystawami sieciówek, chociaż takie marki, jak H&M i Asos można nazwać masowymi. A mimo to śmiem twierdzić, że ten look nie jest masowy i łatwy do skopiowana, a jego sekretem jest po prostu zabawa modą. Właśnie w tym tkwi clue mego spojrzenia na branżę fashion - jestem zwolenniczką świadomego konsumowania mody, bo nie wszystkie trendy da się "przetrawić", choćby ze względu na typ sylwetki. Poza tym uwielbiam haute couture, a z przyczyn oczywistych to zjawisko nie ma szans zaistnieć na łamach blogów, stąd moja stylizacja jest inspirowana kunsztownym krawiectwem oraz tym, co pokazuje streetstyle. Dlatego też T-shirt okazał się obowiązkowy - w tej sytuacji odwołujący się do estetyki smokingu za sprawą nadruku. To taka żartobliwa interpretacja elegancji. Z drugiej strony koszulkę zestawiłam z perłami założonymi w niezbyt typowy sposób i dodatkowo spięłam je broszką. W tym przypadku akcesoria są bardzo ważne – kolczyki z czarnymi kamieniami, koronkowe rękawiczki, opaska z woalką i torebka ze skóry krokodyla wciąż dają poczucie, że punktem wyjścia tego looku nie jest typowa moda uliczna, tylko coś więcej. Połyskujące oxfordki w pepitkę kojarzą mi się z Alem Capone, ale i tak są gustowne i wygodne. Jednak największym atutem tej stylizacji jest dwuwarstwowa halka, którą proponuje nosić w dwóch wersjach – jako prostą, tiulową spódnicę oraz zdecydowanie bardziej nietypowo. Po prostu jedną warstwę proponuję upiąć za sprawą broszki – zarówno z tyłu i przodu formujemy tiul w warstwy, tworzące bombkę. Kreacja ładnie okala nogi, jednak ze względu na formę ma prawo poszerzać biodra, co akurat lepiej sprawdzi się w przypadku szczupłych osób. Wcięcie w talii w tym przypadku wyznaczają perły. I na koniec rajstopy lub pończochy - kiedyś obowiązkowe wśród dam.













wtorek, 14 maja 2013

Forsythia suspensa

Fot. Ewelina Osmólska


Tytuł posta jest tylko trochę enigmatyczny – na pewno każdy wie, jak wygląda forsycja, zresztą bez problemu można ją odnaleźć na zdjęciach obrazujących moją stylizację. W każdym razie ten piękny krzew kwitnący na żółto daje poczucie, że moc tkwi w tym co barwne i wyraziste. Tak więc tym razem moja stylizacja łączy zielony i fioletowy – w sumie kolory na pierwszy rzut oka krańcowe i odpychające się, jednak nie w przypadku tej sukienki, która potwierdza, że jest to część garderoby, potrafiąca ubrać totalnie. Fioletowe tło, a na nim park pełen nutek i ptaszków, ponadto zacięcie retro, dodające sukience niezwykłego uroku za sprawą koronkowych elementów – w tym sporego kołnierzyka wyglądającego jakby był wydziergany przez doświadczoną koronczarkę. Coś uroczego i sentymentalnego. Sukienka ma również podniesioną talię na modłę empire. Jednak nowoczesna grafika przypomina, że chodzi o współczesność. I to akurat wprowadza równowagę. Długie, zielone kolczyki nie są przypadkowe – lubię korespondujące kolory, więc zielone drzewka na sukience nie są już osamotnione. Jest to świetny pomysł na ożywienie looku. Fioletowe legginsy są w innym odcieniu niż sukienka, bo perfekcyjne zgrywanie kolorów nie miałoby tu sensu. Podobnie jest z bordową torebką – to taka eskalacja kolorów. Czarne buty typu T-strap również korespondują z sukienką, na której pojawiają się czarne elementy. Według mnie to idealna propozycja na spacer. Upięty koczek pozwala eksponować kolczyki. Jest uroczo i jak sądzę dziewczęco, w takim stroju można śmiało odwiedzić babcię.


Sukienka – Darimeya
Torebka – Parfois
Kolczyki - Glitter
Buty – Centro
Legginsy - House

sobota, 4 maja 2013

Fashion Week Poland i look femme fatale

Fot. Rafael Poschmann

 Bajeczny płaszcz ze zdjęciem Łodzi by Butterworth

 Make-up: szminka Shiseido, koronkowe tatuaże Eye Rock via Asos

Opis marek i więcej zdjęć stylizacji: Designeria Trendy Show

Fot. Rafael Poschmann

Na zdjęciu świetna projektantka Paulina Matuszelańska.

Opis marek i więcej zdjęć stylizacji: LOVE Pin-up

Tym razem główną myślą przewodnią był wizerunek femme fatale, niektórzy widzieli mnie już w tej stylizacji, jednak dla odmiany bardzo istotną rolę odegrał tu make-up. Koronkowe tatuaże sprawiły, że nie było osoby, która obojętnie przeszłaby obok mnie. Szczerze mówiąc sama byłam nieco zdziwiona, że jest jeszcze coś, co może wzbudzać sensację, jeśli chodzi o make-up. Cały look był nieco mroczny, ale wciąż elegancki. Zakolanówki podkreślały różnice długości pomiędzy halką i sukienką. Lubię taką zabawę w zakrywanie i odkrywanie, dzięki temu nie muszę epatować nagością. Zawsze wierzę w to, że sexapeal może być gustowny. Opaska z dużą różą z materiału i wysokie szpilki były idealnymi dodatkami. I niech ktoś powie, że czerń jest nudna :)

Sukienka - Asos Black
Buty - London Rebel
Opaska - Reserved/Claires
Zakolanówki - Gatta
Torebka - Zień dla L'Oreal
Halka - Tally Weijl 
Kolczyki - Dublon
Eye tatoo - Eye Rock/Asos